Borys
Borys (ok. 9 lat) przyjechał do nas na początku marca 2010 r. z okolic Warszawy, gdzie błąkał się od jakiegoś czasu. Miał na szyi ranę najprawdopodobniej po sidłach. Był bardzo chudy i zdezorientowany. Wydawało nam się, że czeka na swoich właścicieli. Ogłosiliśmy znalezienie psa. Niestety do tej pory nikt się po niego nie zgłosił.
Jest to niezwykle mądry i łagodny pies. Imponująca postawa, ok. 80 cm w kłębie. Dostojny i zrównoważony.
Bardzo delikatny w obcowaniu z człowiekiem. Wzbudza respekt wyglądem, lecz nie ma w nim agresji. Jest potulny i lubi pieszczoty. Toleruje obecność innych zwierząt.
Bardzo fajny pies.
31 maja 2010
Borys jest już z nami dwa miesiące. Stale uśmiechnięty. Zrzucił stare, żółte futro i teraz lśni. Zadowolony z życia i otoczenia. Doskonale dogaduje się z innymi psami; wszystkimi. Lubi leżeć w kojcu, przemieszcza się razem z padającym nań promieniem. Wypuszczony idzie sobie leżeć na werandę albo popatrzeć na konie. Może trochę pilnuje, ale niewiele. Ma apetyt. Je powoli i zostawia sobie na później. Niekłopotliwy. Zdrowy.
23 czerwca 2010
Usmiech z pyska nie schodzi. Raz jeden ostatnio zdenerwował się, gdy dwa wróble wyjadały jedzenie z miski. Nie spodziewaliśmy się po nim takiego refleksu. Dostaje zawsze dwie miski z jedzeniem. Jedna jest zakopywana, z drugiej zjada. Później zapomina, że zakopał…
Często w nocy wychodzi sobie z kojca i robi nam porządki. Zabiera z terenu różne rzeczy i znosi do siebie lub gdzieś chowa. Rano odnajdujemy psa śpiącego na werandzie w czyjeś budzie; bywa, że razem prawowitym właścicielem.
Borysa lubią wszystkie zwierzęta.
13 sierpnia 2010
Od czasu do czasu ktoś interesuje się naszym Borysem. Są zapytania i chęć adopcji. Jednak jak do tej pory nie zgłosił się nikt, komu ze spokojnym sercem moglibyśmy oddać psa. Nawet starszej pani, która chciała Borysa z kojcem i budą, albo chociaż sam kojec (!!!)
Być może jednak nawiązaliśmy kontakt z właściwymi osobami. Wszystko wyjaśni się do końca sierpnia. Telefonicznie brzmiało jak z bajki.
25 sierpnia 2010
I od dzisiaj Borys będzie miał bajkowe życie! Pojechał do cudownego domu i rodziny. Wszystko przemyślane i przygotowane na przyjazd psa. To nic, że nie bernardyn i właściwie do końca nie wiadomo „co”, że stary (ma trochę więcej niż podawane 7 lat) i że robi podkopy pod ogrodzeniem i wielkie porządki wszędzie. Własnie taki pies i dokładnie tacy ludzie dla niego. Gospodarstwo agroturystyczne i Borys na włościach, leżakujący na tarasie.
Już dojechali (ponad 350 km). Borys zadowolony.
(Ciekawe, jak uda się nowym właścicielom zrobić ładne zdjęcia Borysowi? Nam poza kilkoma na przestrzeni paru miesięcy nie udało się. A probowaliśmy z kilkadziesiąt razy. Wyjątkowo niefotogeniczny!)
17 listopada 2010
Nie udało się. Borys wrócił. Nie dla niego agroturystyka. Denerwował się nowymi osobami na swoim terenie, pilnował wejścia do domu i nie chciał nikogo wpuszczać i wypuszczać, wychodził na drogę i wypatrywał, jakby czekał na kogoś, kto po niego przyjedzie. Właściciel zadzwonił i powiedział z żalem, że ten pies nie jest u niego szczęśliwy, że chyba chce wrócić. Więc wrócił…
I jest dobrze. W swoim starym, znanym kojcu z tajnym wyjściem od tyłu na teren. Znowu całe dnie śpi, a nocami robi nam wszędzie porządki.
nr ewid. 1/03/2010/Borys