Transport psa | 11 lutego 2011
Jutro rano prosto ze schroniska w Ostródzie zostaje przewieziony do Kliniki dra D. Niedzielskiego we Wrocławiu młody samiec, mieszaniec z bernardynem, po ciężkim wypadku komunikacyjnym.
Pies został uderzony w prawy bok i wg diagnozy przeprowadzonej na miejscu przez lekarza ma zwichnięty prawy staw biodrowy i prawdopodobnie porażenie prawego stawu barkowego. Prawa przednia łapa bezwładna, bez czucia w palcach. Lewy staw biodrowy dysplazja w stanie zwyrodnieniowym.
Wypadek miał miejsce w nocy z poniedziałku na wtorek. Stan jest bardzo poważny, rokowania bardzo ostrożne.
Nasza fundacja przejmuje psa prawnie pod swoją opiekę.
Klinika we Wroclawiu potwierdziła dzisiaj gotowość przyjęcia psa w tak ciężkim stanie. Transport w jedną stronę ok. 450 km, pies zostanie odpowiednio przygotowany i zabezpieczony na czas podróży. Ze względu na konieczność natychmiastowych badań w szpitalu i być może rozpoczęcie natychmiastowych zabiegów chirurgicznych nie zostaną podane żadne leki uspokajające itp, mogące opóźnić rozpoczęcie pracy lekarzy. Ostateczna jednak decyzja dotycząca psa zostanie podjęta po przeprowadzeniu szczegółowej diagnostyki.
Całość działań jest finansowana przez prywatnego darczyńcę, który zobowiązał się do pokrycia wszelkich kosztów poniesionych w związku z leczeniem psiaka.
Stan jest bardzo poważny i jest wskazanie do uśpienia. Jutro zostanie podjęta ostateczna decyzja. Bierzemy pod uwagę cierpienie psa podczas zabiegów chirurgicznych i pooperacyjnych, czas unieruchomienia i rehabilitacji oraz wszystko to, co spowoduje dodatkowy ból i stres.
Mamy nadzieję, że uda się. Ale liczymy się również z tym, że będziemy musieli podjąć natychmiastową decyzję o eutanazji.
W ubiegłym tygodniu przeprowadziliśmy kilka kolejnych interwencji. Dwa psy w typie rasy bernardyn zostały umieszczone w domach tymczasowych. Jeden z nich okazał się dwuletnim ślicznym samcem, mimo, że jechaliśmy do młodziutkiej suczki.
Wczoraj część naszych psów została zaszczepiona; 9 psów szczepionką przeciw wściekliźnie i 5 psów przeciw chorobom wirusowym.
Jutro do swojego nowego domu jedzie w końcu Tola. Nowi właściciele przejęci bardzo. Wszystko przygotowane na przyjęcie suki. Tola jedzie na Mazury. Przyszli właściciele wyjeżdżają od siebie wcześnie rano i mają do przejechania ponad 400 km w jedną stronę. Tolka jest już spakowana i czeka z nami w domu.
W przyszłym tygodniu sprawdzimy potencjalny dom dla Hunzy. W Zduńskiej Woli.
Od Pani Kasi z Poznania listonosz przyniósł Karsivan. Oj, przydał się bardzo. Jednak dla Bartka, bo ten nowy lek na zastoinową niewydolność nie pomaga. Wróciliśmy więc do Karsivanu, będzie dostawał dziennie 6 tabletek i nadal moczopędne. Ma przyjechać na dniach do psa lekarz i znowu go dokładnie zbadać. Nie ma jak zrobić rtg, bo nie przetransportujemy ponad 100 kg niewidomego starego psa. Za duży stres, już raz jechał do Warszawy i było strasznie. Z resztą, nie zmieści się na stół do prześwietleń. Miał latem przyjechać ruchomy cyfrowy rtg, który prześwietla konie, ale nie przyjechał. Po tym Karsivanie nie jest tak źle, nie dusi się, ale bez lekarstwa nie funkcjonuje. Opakowanie starcza na 10 dni.
Kupiliśmy za pieniądze od Pani Małgosi dwie mniejsze tabletki Trocoxilu dla Marysi.
Jutro, jeśli zdążymy, podamy wpłaty/darowizny dla fundacji z ostatniego czasu. Ale to zależy od sytuacji we Wrocławiu. Widzieliśmy, że nawet Kaszmir ma swoje pieniądze!!! Dostał od Pani Izy 50 zł. Wczoraj tyle zjadł, że chyba wszystko przejadł. Wypił nawet litr maślanki.
I jeszcze jedna dobra wiadomość. U Michasia działają leki. Minął miesiąc odkąd dostaje Seroxat i jest dobrze. Nie było nawet jednego ataku. Pies zadowolony, zrelaksowany i bardziej skoncentrowany. Przyzwyczaił się do nowej diety. Przytył. Znowu bawi się z Basią. I Pan Ireneuz nadal opiekuje się małym wirtualnie (150 zł).
W schronisku w Myszkowie mamy dwa psy, które potrzebują szybko znaleźć dom. To podrostki i szkoda ich szczenięcych lat na takie byle jakie życie. Nie możemy zabrać ich teraz do siebie, ale chociaż ogłosimy do adopcji i dopilnujemy w schronisku. Gdyby nie bernardyny z Torunia, gdzie czekamy na efekt interwencji w pseudohdowli, to wzięlibyśmy chociaż Żojo. Jednak obawiamy się, że toruńskie będą w bardzo złym stanie.