Ostatnio ciągle ktoś nowy przyjeżdża | 7 września 2011
Przybywa nas trochę za szybko, a ubywa mało. Ostatnio ciągle ktoś nowy przyjeżdża i prawdę mówiąc w coraz gorszym stanie. I jak tutaj mówić o adopcjach, kiedy właściwie jesteśmy liczną grupą zwierząt ponoć ‚nieadopcyjnych”? Każde z nas ma to swoje „coś”, co powoduje, że atrakcyjność nam spada…
Ale jesteśmy atrakcyjni sami dla siebie i jest super. A ile śmiechu i radości codziennie? Na przykład Baj wchodzi po parapecie przez okno i w wolnych chwilach zakrada się do łazienki i ze smakiem zjada mydło. Albo Marcin na stare lata walczy z równie starym Mustafą, ale biedny szczeka nie w tę stronę co potrzeba, a wszystko w tak powolnym tempie, że w końcu jeden z nich zasypia. Lincoln ostro reaguje na niektóre psy, ale chowa się za drzewo i szczeka cienko w niebo, gdy któryś podejmuje wyzwanie. I tak dalej, trzeba tutaj z nami być, żeby docenić życie wśród zwierząt.
U Brego kilka dni temu była bolesność stawów i całą noc opiekunka spędziła ze źrebakiem w stajni. Dostał antybiotyk i jest lepiej. Kurier przywiózł wczoraj zamówione witaminy i musli dla małego, owies kupiliśmy w poniedziałek na targu. Koń wychowywany na zastępczym mleku nie posiada odporności takiej, jak koń wykarmiony mlekiem matki.
U Zuzi, która jakiś czas temu pojechała do swojego nowego domu, zostały wycięte wilcze pazury, które były wyjątkowo paskudne i powodowały puchnięcie łap. Jest trochę komplikacji po zabiegu w jednej łapie, z naszego punktu widzenia niegroźnych, ale nowi właściciele bardzo przejęci. Aż miło się słucha, gdy wybrane przez nas domy tak dbają o nasze skarby i tak odpowiedzialnie podchodzą do opieki.
Jutro zabieramy ze schroniska w Pabianicach chorą sunię. Nie ma oczu. Więcej napiszemy, gdy będziemy mieli ją już u siebie i po badaniach. Być może jutro wieczorem. Zamieszczamy zdjęcia ze schroniska.
Jutro również być może uda się odebrać od gospodarza na wsi poszukiwanego przez nas, wolontariuszy, sympatyków i wszystkich, których prosilismy o pomoc brata naszej Bezy, który w nieznanych okolicznościach zaginął z miejsca, gdzie przebywały obydwa pieski po porzuceniu. Na miejscu akcję prowadzi p. Agata Ch, która jest zdecydowana poprosić o pomoc policję w razie trudności. Zgodnie z wczesniejszymi naszymi deklaracjami udzielenia pomocy obydwu psom, czekamy z miejscem, miską ciepłego jedzenia i otwartymi sercami.
U nas poza tym jako tako, nie jest źle. Będzie dopiero, gdy zacznie padać na okrągło cały czas.
Acha, mamy nową zagrodę, dla Lincolna i Felki i może jeszcze kogoś. Stawialiśmy w pocie czoła tydzień czasu. Akurat były upały.