Co w ubiegłym tygodniu? | 22 stycznia 2011
W ubiegłym tygodniu:
1. Nagle spuchł Stivi. Szyja, kark między łopatkami i stopniowo zaczęła puchnąć reszta. Lekarz. Przekłuwamy. Z sykiem ucieka powietrze. Sprawdzamy skórę, płuca, krtań, szukamy śladu po ukąszeniu. Diagnoza: zapalenie tkanki podskórnej. Po trzech dniach już bez widocznych obawów. Pies w trakcie leczenia (antybiotyk i suplementy mineralne).
2. Wyniki histopatologiczne guza nowotworowego u Ali wskazały na prawdopodobieństwo czerniaka. Ponieważ ocena była niejednoznaczna, materiał został wysłany do kolenej placówki. Tym razem jednoznacznie oceniono. Mamy do czynienia z nowotworem złośliwym, tłuszczakomięsakiem, o wysokim stopniu złośliwości. Rana po wycięciu co drugi dzień konsultowana przez lekarza, codzienne zmiany opatrunku. Utrzymuje się powiększenie węzłów chłonnych. Suka cały czas na antybiotyku i średnich przeciwbólowych. Dodatkowo leczona i chroniona wątroba. Apetyt i samopoczucie dobre. Będzie pobierana ponownie krew do szczegółowej analizy. Od wyników uzależniamy dalsze leczenie.
3. U Magdy przewlekłe zaparcie (koprostaza). W czwartek późnym wieczorem, gdy tylko zauważyliśmy objawy (wymioty, uporczywe parcie połączone ze skomleniem, twarde powłoki brzuszne), natychmiast pojechaliśmy z sunią do lecznicy. Lekarzowi udało się wyjąć część złogów kałowych, jednak większość nadal głęboko zalega. Ze względu na możliwość uszkodzenia śluzówki, nie można wyjąć ich kleszczami. Olej parafinowy doustnie, rozgotowany ryż, siemię i jakiś smak, lewatywa co pół godziny (jedna „gruszka”) z wody i mydła. Magda dostała zastrzyk przeciwwymiotny, przeciwzapalny (podwyższona temperatura) i uspokajający. Chodzimy drugi dzień cały czas za nią z lewatywą. Podglądamy, czy udało jej się w końcu wypróżnić, czy nie… Jak na razie chyba nie ( mogliśmy jednak coś przeoczyć), chociaż wczoraj wieczorem zaczęła znowu mieć apetyt. W trakcie cieczki.
4. U Stefana schodzimy ze sterydu. Zostajemy przy hormonach. Wyraźnie polepszyło się, bo znowu rozrabia. Czekamy jednak jeszcze na dalsze diagnozowanie. Chcemy maxymalnie wzmocnić serce.
5. Natalia bez zmian, czyli bardzo dobrze. W trakcie cieczki. Chodzi do Wąskiego i go drażni.
6. Wtępnie umówione konsultace Kaszmira, czekamy na cieplejszy moment. Trzeba przede wszystkim dokładnie zdiagnozować stan chorego ucha i prześwietlić kręgosłup i stawy. Druga tabletka trocoxilu. Cały czas aurizon i ziołowe płukanie ucha.
7. Michał na przeciwdepresyjnym (seroxat) i diecie niskobiałkowej. Na razie bez zmian, może trochę spokojniejszy. Teoretycznie w początkowej fazie przyjmowania leku ataki agresji mogą się nasilić. Jak na razie nic się nie nasila. Chyba stał się bardziej czytelny, bo Baśka znowu zaczęła się z nim bawić.
8. Przydałoby się wykastrować już Jaśka. Tolka w cieczce bardzo go rozprasza. Ale lekarz kazał poczekać jeszcze chociaż pół roku. Zaburzylibyśmy równowagę hormonalną i kostną, co w przypadku Jaśka mogłoby doprowadzić do np.połamania się przednich łap i tym samym do śmierci. Teraz pies ma 12 miesięcy.Wulkan energii i dobrego humoru. Próbuje rządzić i ustawiać innych. Pamiętamy, że Stefan w jego wieku też próbował; leżał i był wiecznie niezadowolony, albo chodził i szukał zaczepki. Teraz tak zachowuje się Jasiek.
9. Ale czekać z kastracją Wąskiego nie daliśmy już rady. Trzy chętne suki na terenie doprowadziły psa i nas do rozpaczy. Przestał jeść i usychał (dosłownie). Dzisiaj rano odbył się zabieg. Mieliśmy zamiar porządnie go najpierw wzmocnić i poczekać na cieplejsze dni, jednak za bardzo się męczył. Ostrożna narkoza, chociaż duża dawka, bo pies mocno pobudzony. Kroplówka wybudzająca. Przeciwzapalne i przeciwbólowe co 48 godzin. Mała, 3-4 cm rana. Z uwagi na możliwość wygryzania dodatkowo szwy podskórne rozpuszczalne. Teraz śpi. Natalka oczywiście poszła do niego i zawołała koleżanki.
10. Hunza gotowa do adopcji. Na dniach zaczniemy ogłaszać. Ładna suka. Psychicznie odpoczęła, garnie się do ludzi i innych zwierząt. Zdrowa, zadowolona.
Reszta zwierząt bez problemów. Jednak, żeby było „bez problemów”, poświęcamy im prawie cały swój wolny czas, a niektórzy z nas poprostu całe dnie.
Za ubiegłotygodniowe zabiegi weterynaryjne i zastosowane leki, badania histo Ali i badania krwi Stefana (biochemia i w Niemczech profil tarczycy) zapłacliśmy dzisiaj 640 zł. Z własnych pieniędzy, bo na koncie zostłało 170 zł. Z konta fundacji została zapłacona wczoraj dostarczona sucha karma (10 x Brit, 750 zł) i uregulowany rachunek za korpusy kurczaka (300 kg x 1,20 zł, 360 zł).