Allegro odrzuca nam wszelkie aukcje; i te adopcyjne, czyli skierowane na znalezienie nowych właścicieli dla psów i te żebracze, nawołujące o zmilowanie a raczej o pieniądze dla tych psów. To się obraziliśmy i mamy zle zdanie o allegro, na samą myśl o takim ich postępowaniu wszystko się w nas gotuje. Brak możliwości pokazania się na portalu, gdzie pokazywaliśmy się tyle czasu, zrobiło nam „dziurę” zarówno w adopcjach, jak i w budżecie, a niestety nie spowodowało zmniejszenia się zwierząt, którym potrzebna jest natychmiastowa pomoc. Honorowi jesteśmy, prosić się nie będziemy. Mamy nadzieję, że kiedyś się odwdzięczymy. Taka słodka chęć zemsty.Póki co chociaż sobie napisaliśmy.

Roboty coraz więcej, przeciętna osoba nigdy nie zrozumie. Od rana do późnej nocy. Dzień po dniu, bez możliwości tzw. wypisania się, jak to określiła jakiś czas temu jedna z miłośniczek pomocy zwierzętom, czyli działaczka, rzucając tę całą robotę, bo psychicznie nie wytrzymała. Mogła się „wypisać”, bo działała bardziej mentalnie, niż realnie. Nie miała pod opieką bezdomnych psów. My mamy, kilkadziesiąt, których nikt nie chce i których życie i jego komfort zależy od naszego „dzień po dniu”

Jedziemy w piątek do Wrocławia po starego Igora. Straż dla Zwierząt Zielona Góra skontaktowała się z nami w ubiegłym tygodniu w sprawie pomocy psu. Zabrali go interwencyjnie z chlewu, gdzie był trzymany przez właściciela i sądząc po stanie psa nie był wypuszczany. Z powodu braku światła  i nie leczonych oczu – oślepł. W miejscu oczu wg słów inspektora – mięso, ropa i krew. Pies ma ponoć 8 lat i słabo chodzi. Czekamy na zdjęcia i organizujemy pomoc.

Pieniędzy mamy chciałoby się napisać: jak na lekarstwo, ale lekarstwa drogie, więc mamy znacznie mniej. I to nie jest jakaś próba wzbudzenia litości, ale stwierdzenie faktu. Uboga ta nasza fundacja. Musimy bardziej się starać pozyskiwać wsparcie, ale nie mamy kiedy i liczymy po cichu jednak, że ktoś przyjrzy się naszej codziennej pracy i doceni.